George Kowalsky - portier, miał praprapradziadka
Polaka
Od
kilku dni prawdziwe oblężenie przeżywa Konsulat Generalny Wielkiej RP
w Chicago. Przed budynkiem ustawiły się kilkudniowe kolejki oczekujących
na możliwość złożenia wniosku o udzielenie im obywatelstwa polskiego, bądź
przynajmniej formularza wizowego. A wszystko przez permanentny kryzys
ekonomiczny w USA, przy jednoczesnym boomie gospodarczym na terenie IV RP.
Konsule pracują na dwie zmiany, po 16 godzin na dobę, a i tak nie są w stanie
załatwić wszystkich interesantów. Sytuacja jest skomplikowana. Według badań
statystycznych zamówionych przez konsulat, ok. 99,8% mieszkańców stanu
Michigan miało bądź ma przodków w Polsce, z czego aż 65% w samej
Macierzy, a ok. 20% wywodzi swoje korzenie z obszaru byłej III RP. Ponad 2/3
z nich wystąpiło ostatnio o wydanie im wizy wjazdowej do Polski. Pozostałe
0,2% mieszkańców stanu to Indianie z rezerwatów.
"Zastanawiamy się, co z tym wszystkim
zrobić", powiedział nam konsul generalny RP w Chicago, Ziemowit Zych,
"analiza kosztów wskazuje, że być może tańszym rozwiązaniem, zarówno
dla strony polskiej i amerykańskiej, byłaby po prostu cesja terytorialna stanu
Michigan przez USA na rzecz Polski". Co na
to tamtejsi autochtoni?
„Ta kwestia nie stanowiłaby większego
problemu, wszak od blisko dziesięciolecia w społeczności Indian Ameryki Północnej
jest silny ruch poszukujący wspólnych korzeni właśnie w... Wielkiej
Rzeczypospolitej. Dowodu upatruje się w słowie „Indianie”, z którego wzięło
się późniejsze „Indians”, a które jest dokładną kalką językową wyrażenia
polskiego” twierdzi wódz Pałac Kultury - twórca ruchu „Prawdziwych
korzeni”.
Dowody są obszerniejsze, a choćby i słowo
kukurydza - do tzw. odkrycia przez Kolumba główne źródło pokarmu aborygenów,
wszak w sposób oczywisty jest to dźwiękonaśladowcze nawiązanie do piania
kogutów w Macierzy.
„Nie mogę zaprzeczyć, bo się nie znam”
skomentował te rewelacje językoznawca prof. Brelorczyk - twórca między
innymi haseł „Polococta to jest to” oraz „Pepsicocta to jest
tamto”.
„Dla mnie bomba” ocenił z kolei te
informacje rzecznik Ministerstwa Spuścizny Narodowej. „Szukajmy żelaznych
dowodów, chociaż jako pretekst, to muszę przyznać, że to się nadaje”
powiedział anonimowy przedstawiciel jednego z właściwych biur Ministerstwa
Wojny. Podsumowując, historii nie da się zatuszować, prawda zawsze
wypłynie na wierzch. Panie Kolumb, wbrew temu co się mówi, nie miał pan
jaj!