Serwis został zoptymalizowany dla
rozdzielczości 6144x4096 oraz niższych:
do 1920x1080 stosowanych w zegarkach
ręcznych i motopompach drugiej klasy
REKLAMA
Wybuch w koszarach ::wojna:: 07.02.2057 by Psychofish Red_81 i Noteka2015
Nowy sprzęt się ogólnie sprawdza. Przeważnie.
Kilka dni temu w koszarach IV PKI, przy granicy koreańskiej, doszło do potężnego zwarcia, zakończonego serią wybuchów. Naoczni świadkowie twierdzą, że wzdłuż hangaru garażowego leciały przez dach w górę (kolejno): koło, karoseria, drugie koło, o - kanapka z serem, lufa od Sobieskiego, łapka od Mecha, druga łapka, wieżyczka (w dachu utkwiła), człek jakiś, odłamki, lodówka, telewizor, znów lufa, toster (eksplodował w powietrzu), seria kół...
W efekcie fajerwerku trwającego przeszło dwadzieścia minut, wzdłuż całego, piętnastokilometrowego hangaru garażowego wyleciały dziurawiąc dach kompletnie prawie wszystkie pojazdy jednostek zmechanizowanych. Te które nie wyleciały są poważnie uszkodzone. Ślady wskazują na umyślne działanie kluczem (sic!) francuskim, wacikiem do uszu i czołem.
Pojazdy były podczas okresowego ładowania akumulatorów, sterowanego z centralnej stacji energetycznej. Szybkie śledztwo wykazało, że była to dywersja. Okazało się, że operator rozpoczął nieregulaminową zabawę kulkami drążków sterujących napięciami. Podczas zabawy jedną kulkę zepsuł, a drugą zagubił (ekipy badające miejsce zdarzenia wciąż nie mogą jej odnaleźć), co było bezpośrednią przyczyną niekontrolowanego impulsu napięciowego i wybuchów. Obraz z kamery przy wejściu pokazuje niewytłumaczalne próby samobójcze Poginajka, który biegł wzdłuż parku maszynowego, demolując ocalałe pojazdy narzędziami oraz... sobą samym. Podczas tychże prób z pod munduru zaczęły wystawać fragmenty kimona w długie i równe czerwono-białe pasy. Rodzina dywersanta okryła się hańbą, oświadczając publicznie, że to wpływ stresu w jednostkach. Agenci MI otoczyli rodzinę tradycyjną, troskliwą opieką.
Wieść o tym, że kilka tysięcy sztuk najwcześniejszego sprzętu, z którym wielu wiązało nadzieje na szybkie i ostateczne zakończenie konfliktu, zamieniło się nagle w gigantyczną kupę złomu (wg cennika skupu złomu „Blaszka” w Obornikach Śląskich wartego 13 gr. za kilogram), spowodowała szok i niedowierzanie. A także przekonanie, że teraz to już na pewno siedzimy po pachy gno… w oborniku.
Jednakże wydarzenia te, nie tylko nie powstrzymały IV Korpusu od włączenia się do walk, ale ujawniły także wrodzone talenty, które tkwiąc głęboko w genach polskich żołnierzy, do tej pory przytłumione były przez wszechogarniającą technikę, a teraz mogły zaprezentować się w całej okazałości.
- Szliśmy sobie - relacjonuje dowódca spieszonego patrolu teoretycznie zmechanizowanego - co tu dużo mówić z lekka przybić – w końcu nie tak powinni podróżować żołnierze oddziałów zmechanizowanych, na piechotę w kierunku linii frontu, a tu w świetle zachodzącego słońca ukazał się nam widok, od którego nasze serca od razu szybciej zabiły. Nie wiem czy to polska, ułańska natura, czy ki diabeł, ale jak tylko zobaczyłem tego cudownego wierzchowca, przesadziłem płot i wskoczyłem na niego. Reszta oddziału, wiedziona instynktem, zrobiła to samo. Wyciągnąłem kozik do obierania kartofli (w jakoś nikt nie pomyślał, że dywizji zmotoryzowanej mogłyby się przydać szable) i wydałem rozkaz ruszenia galopem w kierunku pozycji wroga.
- Tak - dodaje inny żołnierz - Ale tempo tego galopu oraz rozlegające się co chwilę wśród naszego nowo sformowanego szwadronu kawalerii donośne „iiiiiiiaa, iiiiiiaaa” sprawiło, że powoli zaczęliśmy uświadamiać sobie naszą pomyłkę. Zwłaszcza, że nad bramą zauważyliśmy napis: „Hodowla osłów”. No ale co? My tu wszyscy miastowi jesteśmy, ciemno było, można się chyba było pomylić, nie?
Mimo niezbyt efektownego początku pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. W kilku miejscach ciemniacy byli tak zaskoczeni widokiem oślich ułanów, że poszli w rozsypkę na sam ich widok.
Niekonwencjonalna prezencja to jednak, jak się okazało, nie najważniejsza zaleta nowego oddziału. Osiołki, poprzez wrodzony im instynkt durnowatego uporu, okazały się być naturalnie wyposażone w niezwykle czuły instrument, spożytkowywany obecnie przez PKI do wykrywania ciemniaków. Zgodnie z zasada "ciągnie swój do swego" osiołek idealnie naprowadza posadzonego na nim strzelca nawet na niewielkie i zamaskowane skupiska tego przeciwnika. Obecnie trwają próby wyposażania w osiołki pojazdów latających. W niektórych bojowych śmigłowcach wsparcia zainstalowano już w tym celu taktyczne paśniki i poidełka, a także marchewkopodobne systemy motywacyjne. Po wykryciu przez osiołki przeciwnika, osiołek, wraz ze swoim jeźdźcem, będzie zrzucany na spadochronie wprost na pozycje wroga, z zastosowaniem najnowocześniejszej taktyki, polegająca na tratowaniu wroga raciczkami już podczas lądowania.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:7 | oddanych głosów:3)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.