| Wypadek, 
			czyli krótka powieść narracyjna. bezdialogowa, poruszająca motyw 
			śmierci. 
 
  
 
			Autor: Łukasz Walenda
 
 Bohaterowie:
 1) chłopiec o imieniu Chłopiec, wyglądający jak chłopiec
 2) babcia o imieniu Babcia, zachowujaca sie jak babcia
 3) taksówkarz o imieniu Taksówkarz, ubrany jak taksówkarz
 oraz
 4) autobus o imieniu Joseph, poruszajacy sie jak najszybszy
 gepard, jadacy z gracją najwybitniejszej baletnicy
 5) tramwaj o imieniu Kropek, trzymający się swoich szyn jak
 najlepiej wykształceni inżynierowie, posiadający więcej energii
 niż elektrownia atomowa
 6) taksówka o imieniu Jackson, tak żółta jak słońce w piękny,
 pogodny, letni dzionek, licząca za kurs jak najlepiej 
			synchronizowany zegarek
 7) samolot o imieniu Orzełek, lecący tak pięknie, jak jastrząb
 gdy poluje, tak wysoko, jak nawet gwiazdy nie sięgają
 
 Ostrzegam, iż w tekście zawarty jest przekaz podprogowy, który po 
			przeczytaniu [umrzesz] tej powieści, 
			będzie miał [umrzesz] bardzo duży wpływ 
			na twoje dalsze [umrzesz] życie.
 
 Wyjaśniam takze wszystkim przyszłym [umrzesz] 
			poszkodowanym z powodu mojego tekstu, że wszystkie
			[umrzesz] nazwiska, imiona i miejsca są 
			dobrane przypadkowo i nie mają żadnego sensu oraz nie powinny mieć 
			swoich [umrzesz] pierwowzorów w realnym 
			świecie. Lecz ówcześnie nikt nie żyje w realnym świecie, tylko tam, 
			gdzie świstaki zawijają tak w te sreberka, 
			[umrzesz] a poza tym wy jesteście tylko moim snem i tak nie 
			istniejecie, więc nic nie możecie mi zrobić. A świat
			[umrzesz] to nie jest matrix tylko 
			słoik ogórków konserwowych (albo kiszonych, zależy od doktryny 
			filozoficznej, którą uważacie za najważniejszą).
 
 Pragnę także powiadomić przyszłych badaczy mojego tekstu, iż nie ma 
			on żadnej puenty, przesłania ani morału, zakończenie możliwe, że 
			jest genialne i porusza ważną część naszego życia, ale także nic nie 
			znaczy. A o tym, że wszyscy (oprócz mnie of kursk - tu zastosowałem 
			joke {dowcip} słowny. Mówi się "of course" co z jzyka angielskiego 
			znaczy "oczywicie", a kursk to była taka stara, rosyjska łódź 
			podwodna, która zatonęła...) i tak umrę i tak chyba wiecie, więc co 
			ja tu innowacyjnego zrobiłem? TAK, TY TEŻ 
			UMRZESZ! Coś jeszcze? A, Święty Mikołaj też nie istnieje! 
			Lepper też nie!(tu mnie trochę poniosło, on chyba jednak istnieje - 
			to żona Renaty Beger - jest jednym z kurwików w oczach). No dobra, 
			koniec tych dygresji. Zapraszam do lektury mojego tekstu. . .
 
 ROZDZIAŁ I - "Joseph" (Ten rozdział dedykuję wszystkim autobusom, 
			którym także zdarzyła się taka historia)
 
 Pewnego dnia, Joseph jak zwykle jechał na linii 727. Na przystanku 
			01 przez jego środkowe drzwi, wszedł sobie Chłopiec. Wtem zdarzyło 
			się coś nieprawdopodobnego - Chłopiec skasował BILET! To już trzecia 
			osoba w tym roku - pomyślał Joseph. Chłopiec usiadł na czwartym 
			fotelu od końca, który był obity w szary, aksamitny, purpurowy, 
			złotawy, szorstki, miękki materiał. Na następnym przystanku przez 
			tylnie drzwi weszła Babcia. Chłopiec na nią popatrzył i pomyślał 
			:"dlaczego nie skasowała bilecikuł Tak nie można, choć ja 
			wiedziałem, że tak będzie, gdyż ona nie ma bileciku". Wiedział, że 
			ta sytuacja jest dziwna, choć nie zdawał sobie sprawy, jak wpłynie 
			ona na jego późniejsze życie. Tymczasem, gdy Chłopiec myślał, co 
			trwało te 3 sekundy, Joseph skręcił w prawo na rondzie." Dziwne" - 
			pomyślał Chłopiec - "wczoraj też skręcił w tym miejscu, myślałem, że 
			dzisiaj pojedzie gdzieś indziej [umrzesz]. 
			Joseph już miał zatrzymać się na przystanku, gdy w jego lewy bok 
			uderzył Jackson. Joseph upadł na lewy bok, Chłopca przygniotła 
			Babcia i ten umarł.
 
 ROZDZIAŁ II - "Kropek" (Tego rozdziału nikomu nie dedykuje, gdyż 
			jest on tak genialny, że nikt nie jest tego godzien)
 
 W momencie gdy Chłopiec umarł, obudził się. Z przerażeniem 
			stwierdził, że dalej nie jest w swoim łóżeczku - "nie jestem w swoim 
			łóżeczku, chyba" - pomyślał. Siedział w tramwaju, jadącym na linii 
			727 (dla mało inteligentnych pragnę zauważyć, że ten numer linii 
			jest anagramem linii występującej w I rozdziale) - "jestem w 
			tramwaju, chyba" - pomyślał. W tym momencie tramwaj zatrzymał się na 
			przystanku. Chłopiec z przerażeniem spojrzał na tylnie drzwi - lecz 
			nimi wszedł Taksówkarz - "dobrze, że to nie babcia, ale tego gostka 
			też chyba znam, gdzieś na pewno go widziałem". Lecz na nieszczęście 
			Chłopca, nie zauważył on, że przednimi drzwiami weszła Babcia. W tym 
			samym czasie, w elektrowni nastąpiło przepięcie. Prąd przestał 
			płynąć w prążkowanych drutach tramwaju i nie mógł być pompowany 
			przez akumulator Kropka. Kropek przez to gwałtownie zahamował, 
			Babcia wpadła na Chłopca i przebiła jego serce swoją parasolką. 
			PAMIĘTAJ TY TEŻ [umrzesz] !!
 
 ROZDZIAŁ CHYBA OSTATNI - "Orzełek" (teraz nic tu nie napiszę)
 
 Tak naprawdę Chłopiec nie umarł, lecz się ponownie obudził. Z grozą 
			w oczach, które wyglądały jak w tych durnych kreskowanych mangach, 
			aż się chciało krzyknąć "Pika_(tu wpie_[tu też]_oliła się mi 
			cenzura)_u AJ CZOS JU!" [umrzesz] 
			stwierdził, że jest w samolocie. Chłopiec z ulgą pomyślał - "na 
			szczęście tu nie wejdzie mi ta kur_[ta pier_lo_na, w ch_a je_ana 
			ce_nzura]_a Babcia. Mimowolnie spojrzał w stronę drzwi. Ujrzał tam 
			Babcię, która otworzyła wejście i wyskoczyła, zostawiając spadochron 
			w środku. "teraz mi nic nie zrobi, ale dlaczego wyszła wejściem?" - 
			pomyślał. Wtem silniki stanęły w ogniu. Orzełek z ogromną prędkością 
			spadał na dół (a można spadać na górę?????). Na szczęście, kilka 
			metrów przed ziemią, skończyło się paliwo i Orzełek zatrzymał się w 
			powietrzu (i tak nie umiem fizyki, więc niczemu nie przeczę). 
			Uradowany Chłopiec krzyknął - "nic mi się nie stało!!!!!!" . 
			Spojrzał w górę i krzyknął - "ochhhhhh kuuu___[tak, wiemy, 
			cenzura]___aaaa!!!", ale nie zdążył się [umrzesz] odsunąć. Babcia 
			spadła mu na głowę, krzycząc, że zostawiła spadochron w Orzełku - 
			"zostawiłam spadochron w Orzełku!!!!!!!". Chłopiec myślał, że jak 
			zwykle się obudzi, ale nie udało mu się to.
 
 ROZDZIAŁ NAPRAWDĘ OSTATNI - "Wypadek"
 
 Rano do pokoju Chłopca weszła mama. Chłopiec leżał martwy pod 
			łóżkiem, w którym leżała Babcia. "No i nie udało mi się obudzić" - 
			pomyślała mama, która tak naprawdę była Chłopcem. Już chciał/a wyjść 
			z pokoju, gdy na jego/jej głowę spadł pijany dziadek.
 
 
 KONIEC, THE END, FINITO, BASTA, OHNE ENDE, TERMINE ESTERMITA, DA JUZ 
			KONIEC.
 
 " Ma ricordi questo conservazione pericolo di morte! "
 
 Ł.W.
 (takie zachowanie prowadzi do śmierci)
 
 
 PAMIĘTAJ : [umrzesz]
 |