WIELKAPEDIA |
|
WOJSKOWA KOMENDA UZUPEŁNIEŃ |
|
POLSKA MARYNARKA GWIEZDNA |
|
|
WARTO ZOBACZYĆ |
|
|
SMUTNA STATYSTYKA |
Serwis przegląda:
|
TECHNIKALIA |
Serwis został zoptymalizowany dla
rozdzielczości 6144x4096 oraz niższych:
do 1920x1080 stosowanych w zegarkach
ręcznych i motopompach drugiej klasy |
|
|
Żołnierze Kosmosu
:: wydarzenia :: 27.11.2054 by TDCTDC
Dzieciaki uwielbiają robić psikusy żolnierzom Polskich Korpusów Inwazyjnych.
Zielone wzgórza nad Soliną z pozoru wyglądają jak setki innych na mapie Wielkiej Rzeczypospolitej. Zieleńsze są może ze względu na specjalną odmianę traw, które strawić musi polska krowa, by dać mleko spijane w najdalszych zakątkach świata. Nawet masaże serwowane nie przez świstaka, ale najbardziej klasyczną polską wiewiórkę, nie zastąpią składników odżywczych kryjących się w zieloności.
Tu, w spokoju natury mieszkańcy okoliczni wiodą swój byt i każdego dnia zmagają się z aurą, naturą, generalnie jednak pracują dla dobra Najjaśniejszej.
Na pozór sielankowa okolica ma jednak swój tajemniczy punkt. W tej malowniczej scenerii pas ziemi zajmują zasieki z kolczastego drutu, specjalnie wzbogaconego tytanowym rdzeniem, za którymi istnieje parokilometrowy obszar zaoranej, bezroślinnej ziemi, na którym każde poruszenie się jest doskonale widoczne. Obszar ów kończy się niespodziewanie głęboką na 7 metrów fosą, z której jak strzała pnie się w niebo kilkudziesięciometrowy betonowy mur.
Ten właśnie mur, grubością przypominający mury Wilczego Szańca, zakończony co parę metrów rozstawionymi samonaprowadzającymi się działami typu Dyzma 1, był już świadkiem niejednego zdarzenia. Ale nie uprzedzajmy faktów.
Za murem istnieje piętrowy, wielookienny budynek, z licznymi korytarzami, salami, placem manewrowym i miejscem do ćwiczeń. To właśnie Gimnazjum im. Kopernika - miejsce, gdzie szkolą się przyszli Żołnierze Kosmosu.
Niepozorny człowiek, w średnim wieku - zbudowany może nie atletycznie, lecz po prostu o sylwetce sprężystej - który wita nas od progu, jest mózgiem całego przedsięwzięcia. Przed nami bowiem dyrektor Gimnazjum, Maksymilan Kopernikowski.
- Wygląd okolicy, to konieczność - tłumaczy. - Nie w obawie o bezpieczeństwo słuchaczy naszych zajęć, bo o to doskonale potrafią zadbać sobie sami, ale dla ochrony obywateli żyjących w promieniu najbliższych kilkudziesięciu kilometrów.
Dyrektor przerywa, bo właśnie przed nami przeszedł tryumfalnie jeden z uczniów, dusząc w trakcie parady żmiję zygzakowatą, która przypełzła bez ostrzeżenia i owinęła mu się wokół szyi.
Wracamy do rozmowy.
– Widzi pan - tłumaczy dyrektor. - To bardzo żywi chłopcy i nie bronimy im tego. Naukowe badania dowiodły, że IV WRP jest wszędzie, także poza naszą planetą, więc szkolenie Żołnierzy Kosmosu stało się niezbędne. Nigdy nie wiadomo, co na tych planetach się spotka. Nasz żołnierz musi być sprawny. Musi rozwijać się odpowiednio ukierunkowany, ale i błyszczeć pomysłowością...
I znów przerywamy na moment, bowiem na boisku słychać gwar i ujadanie. To najmłodsi słuchacze zajęć, siedmioletni zaledwie, głaszczą po zębach rottweilery.
- Okoliczni rolnicy - wraca do pogawędki M. Kopernikowski - nie byliby zawsze bezpieczni. Przez przypadek mogliby wchodzić na tereny szkoły. A nigdy nie wiadomo, co naszej młodzieży przyjdzie do głowy. Stąd wszelkie możliwe zabezpieczenia, by nikt się nie poruszał bez specjalnej przepustki. Po którą trzeba tu sobie przyjść. Nasze dzieci to nasze najwyższe dobro. Nie mogą być przesłuchiwane, gdy coś się komuś stanie. Są takie zdolne...
- Tak jest, panie dyrektorze - podchwytuje słuchacz trzeciego rocznika, 10-letni Łukasz Chrobry. - Jak skonstruowałem dezintegratory, to paru kolegów w mojej klasie wyparowało do tego stopnia, że trzeba ich było odzyskiwać z ocen w dzienniczkach.
- Sam pan widzi - uśmiecha się dyrektor, gdy młodzieniec już się odmeldował.Lecz nie dane nam jest kontynuować pogawędki, bowiem podbiega grupa na oko 7-, 8-latków z wrzaskiem.
- Panie dyrze, panie dyrze, meldujemy posłusznie, że bomba śmierdziuchowa w piśmie "Koziołek-Matołek" to jakiś bubel. Otworzyliśmy, pykło i nic. Ledwie okna trzeba było otworzyć. Chcemy zaskarżyć redaktora naczelnego!
- Ja sam zrobiłem lepszą bombę śmierdziuchową - wyrywa się 8-letni Mieszko. - Najdłem się tylko grochu, kapusty, majonezu i czegoś, co nie powiem, bo to tajemnica produkcji. Dwa dni trzeba było w maskach gazowych chodzić i wyzdychały wszystkie krowy u okolicznych rolników!
- Ech, dzieci - kwituje dyrektor. A do mnie zwraca się: - To codzienność, że w poznawaniu świata posuwają się do eksperymentów. Na chemii czasem komuś rękę urwie, czasem nogę, jak przyniosą co na lekcje, co zrobiły w domu, to przez tydzień trzeba dezynfekować klasy, ale to dobre chłopaki... A po ćwiczeniach praktycznych z chemii stosowanej mają w planie zajęcia z medycyny, więc jak jakie oko poleci czy ręka, to jest co składać.
- Służba Najjaśniejszej wymaga odpowiedniego Młodzieży chowania...
Przerywam, bo po suficie pokoju przebiegł właśnie jakiś nastolatek ścigający przerażonego pająka.
by TDC
| |