Sensacyjne wydarzenia mają miejsce ostatnio na kontynencie południowoamerykańskim, albowiem doszło do bezprecedensowego w dziejach Wielkiej Rzeczpospolitej sporu administracyjnego na poziomie dwóch polskich prowincji.
Powodem zadrażnienia pomiędzy jednostkami terytorialnymi była akcja - jaką przeprowadziły siły porządkowe Prowincji Kolumbii na pograniczu Prowincji Ekwadorskiej - wymierzona w szajkę producentów lnianych czerwonych koszul, która umiejscowiła swój nielegalny zakład produkcyjny po stronie ekwadorskiej, około 5 km od granicy Kolumbii.
Proceder produkcji słynnych koszul trwa od kilkudziesięciu lat i stanowi nie lada problem w skonfliktowanych ze sobą prowincjach. Produkcja koszuli w Kolumbii to koszt około 3 zł polskich, natomiast szajki ekwadorskie produkują je nawet za 50-60 zł sztuka. Różnica ceny (wynikająca z miernych zdolności matematycznych członków gangu) jest na tyle znacząca dla mieszkańców Kolumbii, że decydują się na kupno koszul ekwadorskiego pochodzenia. Powoduje to ciągłe i niebezpieczne powiększanie się garbu budżetowego Kolumbii. W celu ukrócenia tego niegodziwego i nie do końca legalnego procederu gubernator kolumbijski wydał rozkaz wysłania oddziału MOLi (Milicja Ochraniająca Len) do wspomnianego zakładu produkcyjnego.
O ile sama akcja pacyfikacyjna wzbudziła, co zrozumiałe, gwałtowny sprzeciw Ekwadoru, o tyle jeszcze większy szok wywołał laptop, który w ekwadorskiej szwalni zabezpieczyli kolumbijscy policjanci. Była na nim zapisana rozmowa między szefem szajki producentów koszul a gubernatorem Wielkiej Wenezueli - Chugiem „Wieśkiem” Havezem. Ten ostatni miał obiecywać dostawę 300 mln ton lnu na nowe koszule oraz nazwał otwarcie gubernatora kolumbijskiego durniem i wykształciuchem.
Wspieranie wrogich organizacji gubernator Kolumbii mógł wybaczyć, ale nie zdzierżył wyzwisk pod swoim adresem. Zażądał od Wenezueli przeprosin oraz zagroził, że skontaktuje się z samym Naczelnikiem. Ekwador, w odpowiedzi na kolumbijskie zarzuty wspierania szajek szwalniczych, ogłosił nawet mobilizację sił policyjnych.
Mimo tych gwałtownych ruchów na najwyższym szczeblu samorządowym krowy w dalszym ciągu dają mleko, kury znoszą jajka, a obywatele nie przejmują się całą sprawą.
Biuro prasowe Naczelnika wydało krótki komunikat: „W sprawie Kolumbii, Wielkiej Wenezueli i Ekwadoru komentarza na razie nie będzie. Obserwujemy sytuację i sami jesteśmy ciekawi, co tam się jeszcze wydarzy.”
- Istna telenowela kolumbijska. Nikt nie wie, o co chodzi, ale wszyscy czekają z zapartym tchem, co będzie dalej - mówi pani Mariola, ekspedientka z marketu w Caracas.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:7 | oddanych głosów:32)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.