Naukowcy nie są pewni, co znajduje się w serze, choć podejrzewają, że w jego skład wchodzą powyższe przedmioty.
Byliśmy ostatnio świadkami dziwnego zdarzenia w południowej Macierzy (głównie powiat Saloniki). Można tam było zaobserwować szalone zachowania mieszkańców: niczym w średniowiecznym tańcu śmierci – wszyscy dziwnie podskakiwali, zginali się wpół, niektórzy chwytali się za ręce. Najdziwniejsze było to, że największe nasilenie takich zachowań zauważono w pobliżu tamtejszej kwatery Polskiej Marynarki Gwiezdnej.
Jaki jest powód tej zbiorowej histerii? Było wiele wyjaśnień. Kościół katolicki dopatrywał się tu spełnienia Apokalipsy św. Jana (koniec świata???), prawosławni wiązali to z lękiem przed OBCYMI (stąd takie zgromadzenie przed budynkami PMG) i wznosili modły do św. Bazylego, żydzi oczekiwali nadejścia Mesjasza, który „wybawi Izraela”, lokalna społeczność islamska widziała, że Allach zesłał szaleństwo na niewiernych, satanistów cieszył powstały chaos, natomiast ateiści szukali racjonalnego wyjaśnienia, ale go nie znaleźli.
Z teorii wszystkich tych grup wynikała jedna rzecz – nikt z odpowiedzialnych za te pomysły nie był ostatnio w sklepach Społem. A co można było tam kupić? Otóż jeden z dużych greckich wytwórców żywności wypuścił na rynek tanie produkty z serii „Podobny”, a wśród nich „produkt seropodobny” o zachęcającej nazwie „Kanapkowy”. Ludzie nie zrażeni jego odrażającym zapachem (przecież każdy ser śmierdzi) kupowali go nie zdając sobie sprawy co jest w składzie tego „sera”.
Właściwie ze składu tego sera nie zdają sobie sprawy nawet naukowcy z Zakładu Biologii Patologicznej Uniwersytetu Warszawskiego, chociaż badają go już od trzech dni. Pewne są tylko dwie rzeczy – zjedzenie tej substancji wywołuje silną biegunkę (dodajmy, że koło kwatery PMG w Salonikach znajduje się największy publiczny szalet w mieście – stąd takie zgromadzenie właśnie tam) oraz, że do stworzenia „Kanapkowego” użyto zwierząt (naukowcy obecnie koncentrują się na wykryciu jakich i w jaki sposób przetworzonych).
W latach 80-tych poprzedniego wieku mieliśmy już produkty czekoladopodobne, ale coś takiego jak „Kanapkowy” przechodzi wszelkie oczekiwania. Podobno w Salonikach otwarto już pierwsze kasyno dla biedaków, nędzarzy i Amerykanów, w którym nie gra się o pieniądze, ale przegrany musi zjeść określoną ilość sera, a jeśli porażka jest szczególnie dotkliwa, to nie może nawet zagryźć chlebem. A co zyskuje zwycięzca? Widok zjadającego taki ser sam w sobie jest nagrodą…
Okazuje się niestety, że na rynku jest dużo więcej produktów z serii „Podobny”. Mamy np. produkt wodopodobny „Krannavera”, wyrób frytkopodobny, wyrób kiełbasopodbny, wcześniej znany jako parówki (ostrzegamy – nie doszukujcie się tam mięsa), produkt kefiropodobny, nie podamy jednak jego nazwy i prawdopodobnego składu ze względu na dobro tych, którzy nieopatrznie już go spożyli.
Właściciele firmy, która wprowadziła do sprzedaży te produkty zostali już zatrzymani i przesłuchani. Ujawnili, że do Społem towary dostały się przez pomyłkę, tak naprawdę całą partię zamówiło Radio Maryja Hard Rock Station, które zamierzało umieścić te świństwa w pomocy humanitarnej Caritasu dla krajów trzeciego świata. Zgroza!
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:7.2 | oddanych głosów:25)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.