Jak zwalczyć garb budżetowy? Chyba każdy Polak od dawna zadaje sobie takie pytanie. Różne były pomysły, jedne lepsze, inne gorsze, ale ostatnio najmodniejszym stał się sposób poprzez grę w kasynie. Jak grzyby atomowe po inwazji na Brazylię wyrastają w Macierzy świątynie hazardu, właściwie każda miejscowość powyżej 1000 mieszkańców ma już swoje lokalne kasyno obok pięciu pól golfowych.
Kasyna te nie oferują już takich gier jak ich słynni poprzednicy z Las Vegas. Ruletka, kości, oczko czy automaty do gry dają małe szanse na wygraną, ale jednak całkiem realne, dlatego bardzo szybko wycofano je z oferty tych przybytków hazardu. Teraz gra się w „Zgadnij liczbę”, gdzie gracz musi odgadnąć o jakiej liczbie z przedziału 1- 1000 myśli krupier, „Kości 10”, w której grający musi wyrzucić 10 jedynek rzucając naraz dziesięcioma kostkami (szansa na wygraną – ok. 1:60 000 000), czy „Wziątki”, gdzie trzeba skorumpować polskiego policjanta z drogówki (szansa na wygraną podobna jak w „kościach 10”).
Wszystko byłoby bardzo dobre i ciekawe (w końcu obywatele tracą mnóstwo pieniędzy), ale co z zyskiem robią kasyna? Nie jest to oficjalna informacja, ale podobno wśród grających zawsze pojawia się przedstawiciel zaprzyjaźnionego kasyna z utargiem z poprzedniego dnia, który ma za zadanie go przegrać. I tak potężne kwoty tworzą swoisty obieg zamknięty, w którym jednak ciągle przybywa pieniędzy. Przedstawiciele kasyn nie nadążają już z przegrywaniem tych pieniędzy w jeden wieczór, a i automaty zapychają się i puchną od żetonów.
Pojawił się na szczęście sposób na ominięcie tego problemu. Zauważono ostatnio gwałtowny wzrost popytu na najnowocześniejszy i najdroższy sprzęt NeoTechu, FSO i ogólnie na dobra luksusowe. Kasyna masowo je wykupują i wysyłają w kosmos (kupionymi na własność statkami kosmicznymi) jako dar dla OBCYCH. A co robią z zyskiem producenci sprzętu? Oczywiście, wysyłają swoich przedstawicieli do kasyn.
Pewien młody Amerykanin polskiego pochodzenia, Billy, chciał zaryzykować i zagrać w takim kasynie. W tym celu sprzedał ranczo i dwadzieścia tysięcy sztuk bizonów i postanowił spróbować szczęścia w „zgadnij liczbę”. Krupier widząc jego znoszone ubranie, nieogoloną twarz i ewidentną biedę zlitował się i pomyślał o liczbie 0 (jeśli Amerykanin zgaduje liczbę pomiędzy 1 a 1000 to właśnie o zerze pomyśli najpierw – tak wykazały zeszłoroczne badania GUST). Billy wygrał w ten sposób tyle pieniędzy, że nawet w złotówkach jeden człowiek nie był w stanie ich unieść. Wyczyścił w ten sposób parę kasyn. Spełniło się powiedzenie Pierwszego Prezydenta III RP: „Wpuśćcie Polaków na Saharę, a niedługo piasku zabraknie”.
Ten młody człowiek planuje obecnie start w wyborach prezydenckich (odbędą się tej jesieni). Co prawda nikt w USA o nim nie słyszał, ale jest on przecież tak zdolny, że może każdemu w przemyślny sposób wydrenować portfele i pomóc pozbyć się nadwyżki budżetowej. Niektóre renomowane uczelnie ekonomiczne zaproponowały mu już cykl wykładów z Ekonomiki Drenażu Budżetowego.
Jeszcze raz potwierdziła się zasada, że w amerykańskim społeczeństwie prym wiodą nasi ziomkowie.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:9.4 | oddanych głosów:33)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.