Ludność w byłym Królestwie Holandii buntuje się przeciwko metodom władz WRP w Landach Niemieckich. Chodzi o wielką kampanię antynarkotykową prowadzoną przez gubernatora Landów, Bernarda Merkela.
Holendrzy wyszli ze swoich zadymionych domów na ulice. Krzyczeli, aby usunąć te fioletowe krowy z miast. Milka, drobna niemiecka firma cukiernicza, natychmiast wycofała swoje produkty z Niderlandów.
Porty w Amsterdamie i Rotterdamie zostały sparaliżowane.
Gdy na miejsce przypłynęła marynarka WRP z III PKI, Holendrzy rozproszyli się. W Amsterdamie na ulicy został tylko prowodyr buntowników, Apie van Hooievalden. Zapewnił, że Holendrzy nie mają żadnych pretensji do Obywatela Naczelnika, jedynie do jego przedstawicieli w Monachium.
Zapytany, dlaczego dotąd nie było buntu, skoro Holandia była pod władzą WRP od ponad 30 lat, van Hooievalden odpowiedział:
- Nigdy, nawet w najgorszych czasach IV Rzeszy, nie zabroniono nam używać naszych ulubionych używek, w końcu zupełnie legalnych za czasów Królestwa. Nawet naziści nie próbowali wykorzenić naszych tradycji. A teraz? Przyszedł jakiś Behrnard i uważa, że naród holenderski ugnie się pod siłą jego policji antynarkotykowej!
- Więc chodzi tylko o narkotyki?
- Nie, tutaj chodzi też o wolność narodu holenderskiego. W ukochanej Wielkiej Rzeczpospolitej każdy naród może kultywować swoją kulturę i tradycję. Każdy, tylko nie my! Faszyści zniszczyli naszą kulturę! Wiatraki! Tulipany! Diamenty! Kluby piłkarskie! Co tam jeszcze! Wszystko odebrali Niemcy! A teraz, jako urzędnicy WRP, chcą odebrać nam ostatnie, co nam zostało, naszą wolność w upalaniu się. Dawniej co niedziela można było pójść do coffee shopu, pogadać z kolegami, a teraz co? Naloty, łapanki. Coffee shopy zostały zlikwidowane. Tydzień temu chciałem pójść do swojego ulubionego lokalu i co zobaczyłem? Nie, nie był zamknięty. Został zburzony! Naprawdę! Poszedłem do następnego. Stoi. Wchodzę, a tam sprzedają piwo! Piwo! Niemcy weszli i zamienili go w jakąś monachijską karczmę!
Młody dowódca III PKI, Franz Fąforcki, postanowił działać samodzielnie, bez rozkazu Naczelnika. Armia wkroczyła do Landów Niemieckich, usuwając - po dobroci i/lub przemocą - niemieckich osadników, by wrócili na wschód Niemiec lub na Ziemie Odzyskane (partrz mapa WRP - przyp. red.). Bernard Merkel był wyraźnie oburzony, ale nie zgłosił sprzeciwu, gdy do jego pałacu zapukała polsko-holenderska delegacja, uzbrojona w ręczne wyrzutnie rakietowe i granaty jądrowe. Zgodził się na rozpoczęcie negocjacji mających na celu wydzielenie Prowincji Niderlandów.
Do nadania Holendrom bardzo ograniczonej autonomii potrzebna jest jeszcze zgoda Naczelnika, którą zdaniem hetmana Fąforckiego może uda się uzyskać.
Polub to:
Podziel się:
Aby ocenić, kliknij odpowiednią gwiazdkę (średnia ocena:7.2 | oddanych głosów:30)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 2.5 Polska.