|
WIELKAPEDIA |
|
|
WOJSKOWA KOMENDA UZUPEŁNIEŃ |
|
|
POLSKA MARYNARKA GWIEZDNA |
|
|
|
|
WARTO ZOBACZYĆ |
|
|
|
SMUTNA STATYSTYKA |

Serwis przegląda:
|
|
TECHNIKALIA |

Serwis został zoptymalizowany dla
rozdzielczości 6144x4096 oraz niższych:
do 1920x1080 stosowanych w zegarkach
ręcznych i motopompach drugiej klasy |
|
|
Skrzywdzone dzieci
:: wojna :: 20.06.2055 by Lady Gouda
Trudno, zrobimy sobie nowe...
Jak donoszą nasi korespondenci, odnaleziono broń nuklearną, którą niegdyś po upadku gospodarczym i uzależnieniu się Stanów Zjednoczonych od Wiekiej Rzeczpospolitej, zakopano gdzieś w okolicach Waszyngtonu(*).
Warto przypomnieć, że jednostki specjalne USA (konkretnie jedna, bo tyle mają) szukały tej broni już kilka lat. Nam udało się dotrzeć do jednego z żołnierzy V PKI, członka Interwencyjnego Patrolu Rozminowania, który brał udział w zabezpieczaniu znaleziska. Okazało się, że groźny w rękach Amerykanów arsenał, był zakopany kilkanaście metrów pod ziemią i zalany pięciometrowym płaszczem betonu.
Rakiety z głowicami nuklearnymi (bo to właśnie o nie chodzi) znalazły dzieci ze szkolnej wycieczki gimnazjalistów z Kłobucka, w ramach zajęć lekcyjnych Poznaj Swój Kraj.
Wezwana przez wychowawcę specjalna jednostka armii USA, nie dotarła na miejsce - złapali kapcia.
Na szczęście w pobliżu znajdował się pododdział VPKI.
- Cóż, z bronią nie bardzo było co zrobić. - Oddaliśmy ją dzieciom, które przyglądały się akcji wyciągania znalezionych przez siebie rakiet, chociaż moim zdaniem nie było się czemu przyglądać. Przyjechaliśmy samochodem, jednym z mniejszych jakie mamy w kolumnie transportowej i wyciągneliśmy to. Spodziewaliśmy się czegoś bardziej widowiskowego, dlatego kapitan wysłał nas aż trzech do tej akcji. Niestety, nie napracowaliśmy się, - skarżył się nasz rozmówca - ale dzieci, którym oddaliśmy broń bardzo się cieszyły - przyznaje. - Jak wiadomo ludzie w Waszyngtonie są trochę zacofani, więc nasze dzieciaki postanowiły pokazać tubylcom co to rakieta i zademonstrować głowicę nuklearną w działaniu. W końcu to bratni naród i jak jest tylko jakaś możliwość to się dzielimy, tym co mamy pod ręką.
Jednak radość dzieci nie trwała długo! A trwała dokładnie tyle, ile zajęło dotarcie specjalnej jednostce armii USA na skrzywionej feldze (kapcia nie dali rady załatać), do miejsca odnalezienia "starożytnego" arsenału.
Odebrana dzieciom broń, spoczęła była w Narodowym Składzie Broni USA. Krzywdę dzieci, zauważyli polscy przedstawiciele Ligi Ochrony Zabytkowej Broni Palnej. Delikatnie zasugerowali, że jest to bardzo nie fair i poprosili o jej zwrot milusińskim odkrywcom.
- Nie zabiera się dziecku raz danego cukierka! - argumentowali.
Jednak dyplomaci USA odpowiedzieli, że nie stać ich na konsensus w tej sprawie, co w przekładzie z języka dyplomatycznego oznaczało, że oddać nie mogą, bo to najlepsza broń jaką w tej chwili mają.
- Przecież to tylko zabawka, bardziej niebezpieczny młotek się wydaje - mówi jeden z członków LOZBP- nie wiem po co im to. Dzieci przynajmniej miałyby trochę uciechy.
Ministerstwo Wojny WRP tymczasowo wykluczyło zbrojną interwencję z użyciem wszystkich dostępnych środków rażenia. Sprawa zaboru prezentów została zgłoszona do Światowego Urzędu Ochrony Praw Dziecka w Sulejowie (niedaleko jednego z największych miast na świecie - Piotrkowa Trybunalskiego). Na razie dzieciakom, na otarcie łez, podarowano małe zestawy nuklearne z serii zrób to sam: "Romek i A'Tomek".
(*) Waszyngton - mała wioska na zachód od Swarzędza
Dla Serwisu WRP:
Żołnierz V PKI nr 10684
by Lady Gouda 
| |